Menu strony

Dom...
Ludzie
Debrza
Kurpiel
Grodzisko w Trzcinicy i nie tylko...
Witaj!...
...na stronie familijnej naszej rodzinki. Dobrze, że się zalogowałeś, rób tak zawsze a będziesz mógł w pełni korzystać z możliwości witryny.



Po co to komu, na co?...
Coraz częściej wracam myślami do czasów dawnych, kiedy z bratem i siostrą baraszkowaliśmy beztrosko koło domu. To już ponad pół wieku od tych dobrych chwil, kiedy opieką i troską otaczali nas Mama, Tatuś, Dziadek i Babcia. A trochę dalej mieszkali przyjaźni i dobrzy liczni krewni: Babcia i Dziadek ze Sobniowa, ciotki (ich córki), wujkowie, krewni z Kurpiela i wielu innych. I wielu dobrych (ale nie wszyscy!...) sąsiadów, bliższych i dalszych. Tak wracając coraz częściej do dawnych czasów wymyśliłem, że trzeba koniecznie te wspomnienia gdzieś zostawić. Najłatwiej w internecie, bo łatwy i tani dostęp dla wszystkich, którzy zechcą na oglądanie "starych dziejów" stracić trochę czasu...

Dom w Żółkowie, trochę historii


Kochaną chatę w Żółkowie postawił, za namową niejakiego Pana Frączka, Dziadek Górka, ojciec Babci z Żółkowa. Dziadek nie przywiązywał znaczenia do takich drobiazgów jak dom, jedzenie itd. Był zaabsorbowany zawsze polityką, filozofią i przede wszystkim swoimi radioodbiornikami. Konstruował je od kiedy tylko Marconi zaczął nadawać swoje iskrówki... Na lampy, cewki, kondensatory i podobne historyczne elementy wydawał dużo pieniędzy. Więc chata powstała w roku 1930 w takim kształcie jak stoi do dzisiaj. Otoczenie było natomiast zupełnie inne... Na starych zdjęciach widać szosę około metr niżej niż dzisiaj, z dziurami i niesamowitym kurzem. Tradycyjnie na drogę mówiło się gosciniec. Sąsiedzki dom Zabawów powstał około 10 lat temu, do niedawna stała bliżej drogi stara chałupa Kołków, wcześniej Guniów. Stara, dziś miałaby chyba 100 lat.
W tym to domu przebywali i często przebywają wszyscy bliscy (musi jeszcze odwiedzić go mała Zosia, może tego lata?...). Wszyscy wspominają go z łezką mimo niewygód mieszkania - bo jest w nim jakaś dusza i zapach. Na strychu i w spiżarce ciągle znajdziesz jakieś nieprawdopodobne starocie, przeważnie po Dziadku.











Co możesz po zalogowaniu na stronie głównej:

- Wpisać się do Księgi gości

- napisać wiadomość w Shoutbox; Menu strony --> Shoutbox i piszesz... Shoutbox służy dla krótkich ale "silnych" newsów. Korzystaj!...

- napisać artykuł; Menu --> "Witaj na stronie", "Dodaj artykuł". I piszesz...

- Newsy - jak wyżej, klikasz, piszesz itd.

Wpis do Księgi gości i Shoutbox ukazuje się na stronie zaraz po wpisaniu. Artykuł i News - niestety - wchodzi do "poczekalni" i musi być opublikowany przeze mnie (admin, Author), to taka właściwość programu... Ale zrobię to na pewno bardzo szybko. Zachęcam do działalności literackiej, a jest o czym!...



Nasza Mama, czyli Babcia z Żółkowa, córka Franciszka Górki i Marii Sukiennik








Jurek, wiadomo... Ma dwie żony: Hanię i Forda Focusa. Wie wszystko o samochodach i o wielu rzeczach...











Maryna, wiadomo... Zamężna za Wojtkiem Kleinem. Posiada dwoje dzieci: Aldonę i Fafika...











Dziadek Górka, senior rodziny, znali go wszyscy do Marcina włącznie (choć Marcin pewno już przez mgłę...). Miał pewno z dziesięć zawodów i bogatą historię życia. Mówił kilkoma językami, które poznał w swoich życiowych włóczęgach: niemiecki, węgierski, trochę rumuński i włoski. Lubił chodzić w samych skarpetkach nawet po ulicy ("gościńcu"), był smakoszem kiełbasy swojskiej (niechętnie z chlebem), potrawy sporo solił.











Nasz Ojciec, Mieczysław, zmarły tragicznie w roku 1953 - Maryna miała 3 lata... Lubił sprawy gospodarskie, króliki, gołębie, pszczoły, ogródek... Śpiewał w chórze Kościoła Parafialnego w Jaśle. To on zasadził lipę rosnącą do dziś na podwórzu. Był bratem naszych ciotek: śp. Wandy, śp. Janki, Staszki, Stefy i Gienki











Babcia Górkowa, córka Marii Sukiennik i nieco tajemniczego Walentego Mauri - Słoweńca, który w latach 90-tych XIX wieku (Austro-Węgry!) przybył do Krempnej wycinać las i sprzedawać drewno... Babcia była bardzo dobra i pobożna. Pamiętam taki szczegół, że po powrocie z Rezurekcji należało powiedzieć "Chrystus zmartwychwstał" a domownik miał odpowiedzieć "Zaprawdę zmartwychwstał". Nie do pomyślenia było jedzenie mięsa przed Niedzielą Wielkanocną. Była wdzięcznie przesądna: np. dbała aby włosy z czesania nie wyrzucić przypadkiem przez okno bo sroka mogłaby zanieść je do gniazda i nieszczęście gotowe...











Kurpiel - właściwa nazwa Przedmieście Górne Biecza. Tam był rodzinny dom Dziadka Górki, tam z Jurkiem spędzaliśmy jako dzieci czasem parę dni. Tam się urodziłem pod sam koniec wojny, przy strzałach ofensywy sowieckiej (koniec roku 1944). Mama bardzo lubiła to magiczne miejsce ale dziś chata została sprzedana i rozebrana. Ale magia jest do dzisiaj. Bardzo długo nie było tam elektryczności i - niebywałe - wodę trzeba było nosić z "paryi" czyli odległego i głębokiego wąwozu. W lecie i zimie... Dla ludzi i zwierząt!...